czwartek, 20 lutego 2014

ROZDZIAŁ 5

Gdy te słowa wydobyły się z jej ust.........Po prostu zamilkłam. Jak on mógł, nie myślałam ani chwili dłużej i po prostu wybiegłam z sali. Nie obchodziło mnie nic tylko znalezienie tego kutasa. Nikt nie wiedział co się ze mną dzieje, Justin patrzył się na mnie jak na jakiegoś dziwaka, ale zaraz po spojrzeniu się na moją twarz wybiegł za mną. Miałam to gdzieś, a niech się patrzą mogą przynajmniej zobaczyć której na czymś zależy. Biegłam jak najszybciej umiałam a za mną wciąż podążał wkurzony Justin.Mimo tego, że jestem szybka to nie jestem długo wytrzymała. Moje nogi zawzięcie walczyły by to wszystko wytrzymać i biegły dalej. Jeszcze trzy ulice do domu osoby winnej, do osoby która zniszczyła moją koleżankę od środka. Dystans się zmniejszał, a Justin był coraz bliżej mnie, Hmm... On jeszcze biegł? Wytrzymały . Ale gdy dobiegłam pod furtkę dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam planu dlatego też przycupnęłam i schowałam moją twarz w dłonie. Jak na L.A było dziś cholernie zimno. Bieber nie był lepszy. Usiadł i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami z których wywnioskowałam, że jest zdezorientowany. Nie dziwę mu się. Chłopak postanowił przerwać niezręczną ciszę.






-Czemu tyle biegliśmy? Po co zatrzymujesz się pod tym domem?-Zadawał pytania na która sama chciałabym znać odpowiedź. Przecież pomszczenie koleżanki. Jest w pewnym sensie dobre. Nie chce go zabijać nie jestem do tego zdolna. No ale cóż mogę zrobić skoro, Flo nie może wynająć ochroniarza bo jej na to zwyczajnie nie stać, a moi rodzice, no cóż wątpię by się zgodzili na tak duży wydatek. Mama i tata zawsze bardzo kochali Flo, ale dostali nauczkę by nigdy jej nic nie kupować. Mama Flo nienawidzi takich drogich prezentów i każe jej je oddawać. Postanowiłam się odezwać.


-Chodzi o to, że.-Zacięłam się-Że tu mieszka ten chuj co zgwałcił Flo. On ma na imię David, a wiesz co jest najgorsze? Że to ja powinnam cierpieć, a nie ona.-Krzyknęłam i oblałam się łzami. Pewnie zastanawiacie się kto to jest ten David, otóż już tłumacze. David był moim chłopakiem przez 3 lata. Zerwałam z nim za ciągłe zdrady o których dowiadywałam się ostatnia. Kiedy się rozeszliśmy groził mi, że będę tego, żałowała itp. W końcu moja mama nie wytrzymała i zadzwoniła po policje, a David siedział w więzieniu przez 6 miesięcy za nękanie. Ale wyszedł i raczej nie skończył się na mnie odgrywać. Życie toczy się dalej, więc nawet nie zauważyłam kiedy on wyszedł.



-Nie mów tak! Nie obwiniaj się za to!-Krzyczał Justin. Nie on nic nie wie, ale wypadało by go poinformować. Skoro biegł za mną równe 2 kilometry tylko po to by zapytać co się stało i oczywiście z troski nade mną.


-Ale ten chłopak to mój były. On był ze mną przez spory okres czasu., ale teraz gdy to wszystko się skończyło. Długo by opowiadać. Po prostu powiedział, że się zemści. I to właśnie padło na Flo.-Powiedziałam gdy słona ciecz zalewała moje poliki, a zaraz potem koszulkę Justina którą miał na sobie kiedy mnie przytulał,. Był naprawdę słodki. Żaden facet mnie tak nie traktował jak on. Naprawdę go lubię, a może raczej........... kocham? Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. A może jednak ona jest możliwa tylko ja ślepo patrzyłam przez całe moje życie wmawiając sobie że nie istnieje?


-Nie możesz obwiniać się za to co robi ten kutas. Ty jesteś piękna i mądra, nie możesz zaśmiecać swojej ślicznej główki sprawami policji. Jutro pójdziemy na komendę i zgłosimy to co wiesz ok?-Spojrzał się w moje oczy i ujął moją twarz w swe dłonie. Było mi tak dobrze. Nie czułam czegoś takiego chyba od zawsze. Motyle latały w moim brzuchu gdzie tylko chciały. Tak strasznie był wtedy seksowy gdy przygryzł tą wargę, że myślałam że wybuchnę. Jak ten chłopak na mnie działa.


-Pocałuj mnie-Powiedziałam szybko by ten moment nie rozwaliło nic co chciałoby nas rozłączyć.dwa razu mu nie trzeba było powtarzać. Jego piękne malinowe usta całowały z niezwykłym oddaniem i przejęciem. Było to niezapomniane. Jego usta wpijały się w moje. W jego pocałunku było czuć pożądanie, miłość i współczucie. Chciałam wypić cały malinowy sok z jego warg, ale go było nadal pełno. Justin poprosił o dostęp przejeżdżając językiem po mojej wardze. Szybko mu go dałam i teraz namiętną walkę toczyły między sobą nasze języki. Namiętne słodkie usta Justina odkleiły się od moich.


-Kocham Cię




_________________________________________________________________________________
Sorry za taki krótki i ogólnie do bani ;(. Mam nadzieje, że wam się podoba. I tym razem skomentujecie. Chce was też przeprosić, że tyle mnie nie było ale miałam dużo spraw na głowie. Mimo wszystko iłego czytanie i mam nadzieje, że ktoś też skomentuje, bo dla was to żaden wysiłek a dla mnie kupa radochy. :D
Do następnego \\




Buzi ;*